SKŁADNIKI :
- 100g mąki
- 100g cukru
- 3 jajka
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- cukier waniliowy
- sól
1. Rozpoczynamy od ubijania piany z 3 białek z dodatkiem szczypty soli. Pod koniec ubijania wsypujemy po łyżce cukier wymieszany z cukrem waniliowym i dalej ubijamy.
2. Do gotowej (szklistej i dosyć gęstej) piany dodajemy 3 żółtka i delikatnie mieszamy.
3. Przesiewamy mąkę i łączymy ją z proszkiem do pieczenia. Następnie w małych porcjach dodajemy je do ubitych białek z cukrem i żółtkami i oczywiście delikatnie mieszamy. Powstała masa ma dosyć gęstą konsystencję.
4. Ciasto nakładamy do foremek do około 3/4 ich wysokości, ponieważ bardzo ładnie wyrastają.
5. Pieczemy ok 20 minut w temperaturze 170C.
UWAGA!
Podczas ostatnich minut pieczenia zaglądamy i oceniamy jak zmienia się ich kolor i wygląd. Zwracam na to uwagę, ponieważ mają tendencję do przesuszania się góry i wówczas powstaje twarda skorupka.
Tym razem pierwszą część muffinek przetrzymałam w piekarniku jakieś 3 minutki za długo i te zostały przydzielone do celów domowych. Natomiast drugie pilnowałam lepiej i były super puszyste bez spieczonej góry, czyli mogły trafić na festyn. Oczywiście skonsumowane zostały jedne i drugie.
A tak wyglądają po wyciągnięciu z piekarnika (wersja festynowa). Teraz czas na wystudzenie przed dekorowaniem.
Ozdabianie tym razem było skierowane do dzieci, czyli kolorowy lukier, żelki miski oraz kolorowy cukier. Lukier kupiłam gotowy, ponieważ miałam ograniczony czas (do południa musiały być już w szkole, a chciałam upiec świeże zaraz z rana) i tylko go rozpuściłam w kubeczku z gorącą wodą. Szybko zastyga, wobec tego po każdym zamoczeniu muffinki w lukrze (rozpuszczony lukier przelałam do miseczki) następowało od razu dekorowanie żelką oraz posypywanie cukrem. I gotowe do zastygnięcia.
I w końcu wersja ostateczna, czyli muffinki gotowe do jazdy na festyn - jasne muffiny to biszkoptowe, a ciemne to z coca colą. Część została ozdobiona lukrem i żelkami, a inne kremem maślanym. Mam nadzieję, że będą smakować. W domu zostały przetestowane przez córkę i jej koleżanki. Jeśli można uznać fakt, że szybko zniknęły za pozytywny objaw, to chyba smakowały :)
Iwona
o jakie śliczności.. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wygląd był porównywalny ze smakiem :)
Usuńsuper pyszne, ja dodałam jeszcze po 2 maliny mrożone do każdej. 12 znikło w ciągu godziny;-)
OdpowiedzUsuń